
Fabuła…
… Nie ma tutaj żadnego znaczenia. Gracz jest dowódcą czołgu a jego zadania osadzone są w czasach II Wojny Światowej w okolicach 1944 roku, gdy to Amerykanie toczyli walki w Europie. Gracz jako aliant ma do dyspozycji Shermana, a walczyć przyjdzie mu z zastępami niemieckich pancerniaków.

Skomplikowanie sterowania
Sterowanie czołgiem, jak i zresztą cała gra, przypomina misje czołgowe w CALL OD DUTY. Jak nie trudno się domyśleć pojazdem sterujemy przy użyciu klawiszy WASD, a wieżą sterujemy za pomocą myszki. Klawisze komputerowego gryzonia odpowiadają za otwieranie ognia: prawy za karabin maszynowy, a lewy za strzał z działa głównego. W zasadzie na tym nasze możliwości się kończą. Od razu zapomnieć możemy o różnych rodzajach amunicji, czy innych czołgowych bajerów np. flar, czy granatów dymnych.

O jejku, jejku! Znajdźki!
Po zniszczeniu wrogiego czołgu, wrak szybko znika, a na jego miejscu pojawiają się symbole: czerwony krzyżyk i/lub amunicja. Po wjechaniu w owe symbole „punkty życia” czołgu są uzupełniane i/lub doładowywana jest amunicja. Poza tym na mapie nie znajdziemy żadnych innych bonusów. Zresztą, taki sposób uzupełniania zasobów jest trochę idiotyczny, niemniej jednak pasuje do całości gry.

Realizm
Gra nie jest symulatorem, a prostą zręcznościówką. Co za tym idzie gracz ma za zadanie wystrzelać całe zastępy wrogich czołgów, dział, bunkrów, a także piechoty. Co ciekawe dużo większe zagrożenie stanowi piechota niż wrogi czołg. Czołg bowiem – obojętnie czy Tygrys, czy coś mniejszego – zostaje zniszczony po 3, maksymalnie 4 strzałach. Piechotę trafić nie jest już tak łatwo. Jeżeli chcemy zrobić to po ludzku, czyli używając karabinu maszynowego to,… nie ma szans na powodzenie. Strzelać trzeba długo, a za ten czas wrogi żołnierz uzbrojony nawet w zwykły karabin może narobić nam sporych strat. Niestety realistyka uszkodzeń nie została tu oddana i wszystko jest w stanie uszkodzić nasz czołg. Z równą skutecznością robi to piechota, działo, czołg, czy moździerz wroga.