Gra MATRIX: PATH OF NEO będzie takim właśnie interaktywnym filmem karate. Co prawda autorzy tym razem nie mają dla nas bonusu w postaci scen wyciętych z oryginalnego obrazu (argh), ale i tak będzie zabawnie. W roli głównej wystąpi oczywiście sam Zbawca I Mesjasz, czyli Thomas Anderson, zwany potocznie „Neo”. I to chyba największy plus tej produkcji – w dotychczas powstałych wirtualnych adaptacjach trylogii graliśmy albo parą Niobe & Ghost (ENTER THE MATRIX), albo dosyć anonimowym z początku człowiekiem, który umiejętnościami Neo raczej nie dorównywał (THE MATRIX ONLINE).
Tym razem autorzy wreszcie sięgnęli po sprawdzony schemat – damy wam bohatera, a wy uratujecie świat. I chyba nie można mieć im tego za złe – stworzenie stosunkowo przeciętnej gry akcji i słabo prosperującego MMORPG’a z pewnością nie zasiliło kieszeni panów z Warner Bros w takim stopniu jak mogliby oczekiwać po premierze pierwszej części na DVD (najlepiej sprzedający się film DVD w historii, pierwsza sprzedana w milionowym nakładzie płyta tego formatu zarazem). Tak więc w glorii i chwale Wybraniec rusza by ocalić przyjaciół i świat, a zarazem pokonać Złe Maszyny. Plusem produkcji są oczywiście oryginalne głosy i wygląd postaci, jakie znamy z filmów, ale w dzisiejszych czasach, gdy takie rzeczy wpisane są w kontrakt, chyba już nie ma się czym podniecać. Bądź, co bądź – zawsze miło usłyszeć charakterystyczne „Mr Anderson” raz jeszcze.
Fabuła obejmuje wszystkie trzy części filmu, tak więc na brak wrażeń nie powinniśmy narzekać. Będzie moja ukochana scena z „jedynki” – słynny hol i bieganie po ścianach, będzie walka z setką Smith’ów, scena w domu Merowinga i „Dragon Ball Z w świecie Matrix’a”, czyli walka końcowa. Oprócz tych charakterystycnych momentów, czeka nas cały szereg pojedynków, których nie mieliśmy okazji zobaczyć na dużym ekranie – kto mówi, że życie Wybrańca nie jest monotonne... Neo będzie dysponował sporym wachlarzem umiejętności, jednak zmieniał się on będzie w trakcie rozgrywki – w czasach Matrixa 1 „dysponował” ledwie całkiem niezłymi umiejętnościami walki i bullet-time’m, a w czasie trylogii chętnie skorzystał z możliwości wskrzeszania ludzi.